- Pewnie - odparłem z lekkim uśmiechem - Chodź przyznam, że to pierwszy raz gdy jem mięso łosia.
- No to widzę, że wiele cię ominęło.
Skinąłem przytakująco głową.
- Można tak powiedzieć.
Spojrzałem na niebo. Pomimo wczesnej pory z nieba lał się żar. Na
szczęście wciąż wiał wiatr. W przeciwnym wypadku pogoda byłą by nie do
zniesienia.
- Gorąco - mruknąłem zniechęcony.
- Fakt - powiedział basior.
Spojrzałem na niego zaskoczony gdy podnosił się z ziemi.
- A na takie dni najlepsza jest kąpiel - dodał po chwili
- Kąpiel? - powtórzyłem
- Jasne - uśmiechnąłem się - Kto pierwszy na kamiennej plaży ten wygrywa. - powiedział po czym zaczął truchtać.
Wstałem i chwilę patrzyłem jak odchodzi. Po chwili jednak zacząłem
iść za nim. Z każdym kolejnym krokiem trochę przyspieszałem. Basior
chyba zauważył, że zaczynam go doganiać ponieważ też przyspieszał. Gdy
byłem już obok niego zerwał się nagle i popędził naprzód. Nie chcąc być
gorszym również śmiało ruszyłem przed siebie. Dość szybko udało mi się
dogonić basiora ale nie wyprzedzić. Na plaży znalazłem się zaledwie dwa
kroki później.
- Jesteś całkiem szybki - oznajmił Reeve.
- Nie jestem typem wyścigowca - powiedziałem podchodząc do wody.
Umoczyłem łapy. Woda była przyjemnie chłodna. To naprawdę wspaniałe
uczucie w tak upalny dzień. Nagle poczułem jakieś pchnięcie z tyłu i nim
się zorientowałem już leciałem do wody. Natychmiast się wynurzyłem i
zobaczyłem śmiejącego się basiora.
- Żałuj, że nie widziałeś swojej miny.
Uśmiechnąłem się lekko wychodząc na brzeg.
- A więc tak chcesz się bawić - powiedziałem i skoczyłem na samca.
Oboje wylądowaliśmy w wodzie. Byliśmy cali mokrzy.
- Teraz jesteśmy kwita - odparłem nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Reeve?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz